W dniu 19.01.2013 r. na terenie sołectwa Bobrowniki : między ulicą Słowackiego, a drogą polną graniczącą z Sołectwem Dobieszowice miało miejsce bandyckie polowanie zorganizowane przez najprawdopodobniej koło łowieckie "Orlik" z Czeladzi. Pod przykrywką polowania na lisa i bażanta zapolowano na sarny, na które właśnie rozpoczął się sezon ochronny.
Mimo wielu interwencji mieszkańców ulicy Słowackiego i właścicieli prywatnych działek pseudo myśliwi bezkarnie polowali.
Wchodząc na teren posesji Państwa Ledwoch, która graniczy z posesją Państwa Dwornikowskich zabijają sarnę, po czym zacierają ślady.
Druga z saren ucieka obijając się o ogrodzenie Państwa Dwornikowskich. Zabita sarna zostaje wciągnięta do bagażnika dżipa, który podjeżdża do granicy działki Państwa Ledwoch. Na co są dowody w postaci zdjęć
świadkowie zdarzenia.
Sprawa została nagłośniona dzięki uprzejmości TV Silesia w postaci reportażu.
Roman Dyszy - naoczny świadek opisanego powyżej zdarzenia
Relacja z przebiegu spotkania i rozmów mieszkańców Bobrownik i Radnych z przedstawicielami Koła Łowieckiego, jakie odbyło się w przerwie obrad XXVII Sesji Rady Gminy Bobrowniki w dniu 14 marca 2013, a które było konsekwencją i dalszym ciągiem opisanych w tej relacji zdarzeń -
kliknij TUTAJ
Komentarze (294):
Juz tu widać ze cos jest nie tak ze strony myśliwych wiec koledzy poniżej jakoś nie błysnęliście w swoich wpisach.
Na drugi raz najpierw pomyślcie zanim coś napiszecie. Podpisać się radny czy inaczej każdy gamon potrafi..
Mam pytanie do Pana Romana Dyszego czy dobrze się czuje po oszkalowaniu w mediach myśliwych. Mój osobisty wniosek - Pan jesteś człowiekiem niewiarygodnym to jakaś szopka.
Ja mam pola do uprawy,nie dla Ciebie,dla zabawy.Nie dla twego stanowiska,że jest fajnie,jak krew tryska.
Na starość kupiłem pole,
aby zmienić moją dole.
Podatek za pole płacę,
a zwierzynę na nim tracę.
To parlament tak zarządził,
na mą ziemię obcych wtrącił.
Myśliwi się nazywają,
i do życia się wtrącają.
Na własność rolnika nachodzą,
i rolnika za nos wodzą.
Bo to jest elita polska,
o zwierzynę wielka troska.
Wiersz ten dedykuje mojej kochanej
Joli, która nie może się pogodzić z prawem
zabijania zwierząt przez myśliwych na
naszym terenie.
Nasze prawo dziś czytałem,
i się o tym dowiedziałem,
że te pola co kupiłem,
to myśliwych tym zbawiłem
Bo parlament tak zmontował,
że me pola podarował
Myśliwym dzierżawi pola,
taka jest rolnika dola.
Ty rolniku płać podatki,
dla myśliwych dawaj datki
Ministerstwo Środowiska
też poluje na dziczyska
1.Kiedy w mieście w łóżku spałem,
to o życiu tak myślałem ,
teraz jestem bardzo chory
i na sercu mam zatory.
2.Dla spokoju mojej duszy,
wyjechałem z miasta Suszy,
W Bieganowie dom kupiłem
i na wiosce osiedliłem.
3.Wszystko mi się układało,
aż me serce, myśliwych spotkało.
Ja im wtedy powiedziałem
że ich pola nie widziałem.
4.Oni wtedy plan wyjeli,
że me pola już zajeli,
to jest sprawa środowiska,
i nie wkładaj w sprawe pyska.
5.Bo posłowie jak radzili,
to im prawo ustalili.
Bo myśliwi to elita,
kim są ? niech rolnik nie pyta.
6.Oni po polach biegają,
i zwierzyne zabijaią.
Bo dziczyzna jest dla panów,
tych myśliwych z wielkich klanów.
7.To posłowie ustalili,
z pól rolników wygonili.
Zostawili im podatki,
aby mieli w polu chatki
8.Aby pola doglądali ,
i zwierzyny nie tykali.
Niech nie mówią o własności
kiedy mają w polu gości.
Bo Ci goście to broń mają
i zwierzynę doglądają.
9.Z Ministerstwa Środowiska,
dla miśliwych prawo tryska.
Dać myśliwym chłopskie pola,
taka jest ministra rola.
Ta sarenka taka mała,
nasze pola pokochała.
I żywiła się przy płocie,
miała , miała, życie w złocie.
O swe życie się nie bała,
wszystkim w okół zaufała.
Wdzięczna była za jedzenie,
sprowadziła więc jelenie .
I tu miłość wyznawała ,
do filmików pozowała.
I tak bardzo się kochała,
ludziom w okna zaglądała.
Nie wiedział biedna mała,
co się właśnie doczekała.
Ktoś zobaczył w swoim oknie ,
jak sarenka we krwi moknie.
Dżipem wtedy podjechali,
i sarenkę spakowali .
Dla mieszkańców strata wielka,
dla myśliwych jest udręka.
Po krwi ślady zacierali ,
do urzędu się udali.
Bo mieszkańcy protestują ,
i myśliwych pokonują.
To myśliwi tak strzelali ,
i jej życie odebrali .
Oni lubią to strzelanie,
bo im wtedy w portkach staje.
KTO MYŚLIWYM PRAWO
DAŁ.
Kto im prawo takie dał,
aby oddać taki strzał,
by sarence życie skrócić,
od mieszkańców się odwrócić.
W gminie radzą tęgie głowy,
jak tłumaczyć takie łowy,
aby ludzie pamiętali,
za myśliwych się nie brali.
Oni mogą sarnę zabić ,
do garnuszka mięso wsadzić.
Bo myśliwi to elita,
przez ministra jest nie bita,
Radni w gminie nie chcą radzić,
kiedy, sarnę można zabić ,
Bo koledzy są myśliwi,
z czego radni są szczęśliwi.
Poza tym dobrze mieć też oko na tych wywożących śmieci do lasu (zgłaszamy takich do leśnictwa na Wymysłowie) i na inne szkodniki.