W sprzedaży: Publikacja o historii Bobrownik i Sączowa, pióra Janusza Hetmańczyka

10 Grudnia 2016Czy Polacy w Londynie kultywują nasze narodowe tradycje?

Kolacja wigilijna, pasterka, opłatek i rodzinne spotkania — Boże Narodzenie. Czy Polacy w Londynie kultywują nasze narodowe tradycje? Czy uskuteczniają świąteczne porządki i szukają gorączkowo prezentów dla bliskich? A może podchodzą do tradycyjnych rytuałów mniej entuzjastycznie niż ich rodacy w kraju?


fotografia: Łukasz Mazur


 

Lecę do Polski 24-go grudnia wieczorem, więc na szczęście świąteczne przygotowania mnie w tym roku ominą — śmieje się Magda, jedna z wielu Polek mieszkających na stałe w Londynie.

Na bilet do Ojczyzny jednak nie każdego stać — nawet jeśli kupowany z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, to wydatek rzędu co najmniej stu funtów. Do tego drugie tyle na prezenty i inne atrakcje w Polsce.

Spędzać święta w pojedynkę, na dodatek w Londynie, to jak przegrać życie — oświadcza dosadnie Radek, (w Anglii od dwóch lat) — pożałowałem na bilet rok temu i przypłaciłem to depresją aż do świąt wielkanocnych.

Poza finansami, pojawiają się jednak i inne trudności. W niektórych branżach, takich jak hotelarstwo i gastronomia, ciężko o urlop w tym wyjątkowym terminie. Ci, którzy w Wielkiej Brytanii pozakładali już własne rodziny, święta spędzają więc często na miejscu. Sklepy z polskim jedzeniem przeżywają właśnie prawdziwe oblężenie. A to dopiero początek!

Zwykle o tej porze roku zatrudniamy dodatkowy personel do pomocy — przyznaje jeden z pracowników popularnej wśród londyńskiej Polonii sieci sklepów spożywczych "Delight Wędlinka".

Schodzi wszystko: od tradycyjnych karpi i innych składników do przyrządzenia wigilijnej wieczerzy, przez gotowe wyroby garmażeryjne, po słodycze — dodaje ekspedientka innej sieciówki "Mieszko".

Oprócz jedzenia, Polacy przywiązują też sporą wagę do tradycyjnych dekoracji. Żywe choinki cieszą się wciąż rosnącą popularnością wśród naszych rodaków.

Żona denerwuje się, że spadające z drzewka igły niszczą nam wykładzinę, ale zapach prawdziwego drzewka jest tego warty! — przekonuje pan Janek, "przyłapany" w polskiej dzielnicy Ealing ze świeżo zakupionym iglakiem pod pachą.

W kwestii bombek, lampek i innych bożonarodzeniowych gadżetów, Polacy zdają się często na chińskich producentów, których produkty są tanie i łatwo dostępne.

Prawdziwe wyzwanie jednak to zakup prezentów dla bliskich. Ci, którzy na święta wybierają się do Polski, kupują często w Internecie, zamawiając wysyłkę bezpośrednio do ojczyzny. Pozostali również korzystają z opcji wirtualnych, choć często dają się też skusić wystawom sklepów stacjonarnych. Dotychczas omijane szerokim łukiem, sklepy z upominkami stają się nieraz pretekstem do unikania przedświątecznych, domowych obowiązków.

Mama karze nagle gremialnie odkurzać wszystkie kąty w mieszkaniu. Co gorsza, każdy z domowników musi być zaangażowany w to szaleństwo — skarży się Monika przyznając, że w okresie świątecznym ociąga się z powrotem do domu, odwiedzając po drodze wszystkie możliwe sklepy z upominkami.

Pomimo tradycyjnych przedświątecznych nerwów, nasi rodacy w większości cieszą się z nadchodzącego Bożego Narodzenia.

To okazja do spędzenia kilku chwil w rodzinnym gronie — podkreśla pan Janek, który ze względu na charakter pracy na co dzień rzadko może zasiąść do stołu ze swoimi bliskimi.

A co z tymi, którym w święta grozi samotność?

Z pomocą tym, którzy z różnych powodów nie zobaczą się z bliskimi pod koniec grudnia, przychodzi polski Kościół.

Jak co roku, zapraszamy wszystkich samotnych rodaków na Wigilię do nas. Mogą liczyć na ciepłe przyjęcie i darmową, tradycyjną kolację — zapewnia ks. Jerzy Prucnal, proboszcz Parafii Świętego Jana Ewangelisty w dzielnicy Putney.


 

 


 

 
  •  /
  •  /
  •  /
  •  /
  •  /
  •  /